Dzisiaj mija połowa kadencji rządu premiera Mateusza Morawieckiego, zostało mu jeszcze siedem dni do jej końca.
Dochodzą do nas bardzo niepokojące informacje, że po 15 października zapadła decyzja, aby przetransferować dużą liczbę osób ze sfery administracji rządowej do Narodowego Banku Polskiego. To nie byłoby dziwne, ponieważ Adam Glapiński zawdzięcza swoją nominację oraz drugą kadencję prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu. Mogło dojść do takiej niepisanej umowy - Adamie drogi, pomagaj nam w kampanii wyborczej, ale jak już je przegraliśmy to pomóż naszym ludziom.
Wiemy, że były już rzecznik ministerstwa zdrowia już znalazł zatrudnienie w NBP, podobnie jak jeden z pracowników telewizji rządowej. Słyszymy też, że były wiceminister finansów pan Artur Soboń ma zasilić zarząd Narodowego Banku Polskiego. To są oficjalne informacje. Pytamy więc publicznie: panie prezesie Glapiński, kogo Pan zatrudnił po 15 października i ile etatów stworzył? Czy prawdą jest to, że ma Pan stworzyć wielki zespół prawników, który ma atakować nową większość parlamentarną? Czy dołącza Pan do sztabu PiS-u?
W tej sprawie wysyłamy oficjalne zapytanie i oczekujemy, że pan prezes Glapiński podpisze się pod odpowiedzią na nie i poinformuje nas, ile osób zostało zatrudnionych w NBP po 15 października?
Nie mam żadnej wątpliwości, że ta akcja wydłużania agonii rządu Mateusza Morawieckiego spowodowana jest tym, aby znaleźć miękkie lądowanie dla wielu dygnitarzy z legitymacją PiS. Takie samo pytanie skierujemy również do Kancelarii Prezydenta i też zapytamy, ile osób z PiS-u znalazło tam pracę. Instytucje publiczne nie powinny być przechowalnią dla talentów tej czy innej partii politycznej.
Tomasz Trela, poseł
Łódź, 4 grudnia 2023 r.