- Prawo i Sprawiedliwość powróciło do sprawy aborcji, dokładniej do projektu ustawy obywatelskiej zgłoszonej przez komitet związany z Kają Godek, która zakłada usunięcie jednej z przesłanek do legalnego usunięcia ciąży. Znów w wielu miejscach pojawiły się protestujące kobiety. Ale decyzją sejmowej komisji projekt trafi do specjalnie po to powołanej podkomisji, która jeszcze wczoraj miała się ukonstytuować. Czy to oznacza utopienie projektu przez PiS i nieodbieranie go końca kadencji, czy przeciwnie, przyspieszenie?
- To zrobienie straszaka. Projekt został odłożony, ale w każdej chwili będzie mógł wrócić. Nie tylko od komisji to zależy, bo grupa senatorów skierowała pytanie do trybunału Konstytucyjnego, czy przesłanka umożliwiająca usunięcie ciąży ze względu na ciężkie uszkodzenie płodu jest zgodna z konstytucją. Myślę że Kaczyński zdejmie z siebie odpowiedzialność przerzucając ją na TK. Tym samym wciąż będzie istnieć zagrożenie, że przepisy zostaną zaostrzone, a Polska będzie jedynym oprócz Malty państwem w Europie z tak restrykcyjnym prawem. Zresztą Malta też liberalizuje swoje prawo, w ubiegłym roku zalegalizowała małżeństwa jednopłciowe.
- Póki co ostre słowne potyczki mają miejsce wcale nie między zwolennikami a przeciwnikami zaostrzenia przepisów. Wczoraj na posiedzeniu komisji polityki społecznej i rodziny Kaja Godek udzieliła reprymendy posłance PiS za to, że nie chce bronić życia. Czy to możliwe, że między tzw. środowiskami prolajferskimi a PiS może dojść do jeszcze większego napięcia, utraty poparcia?
- Myślę, że tak. Środowiska skrajnie prawicowe szachują PiS tym, że nie jest ono tak całkiem za życiem, a właściwie za zmuszaniem kobiet do cierpień i do rodzenia płodów pozbawionych mózgów. PiS do tej pory wyznawało doktrynę: od nas na prawo tylko ściana i tu ta doktryna zaczyna się sypać. Tworzy się coraz więcej środowisk po prawej stronie sceny politycznej, które od tej strony spychają PiS.
- Z punktu widzenia SLD to dobrze czy źle?
- Źle, że takie środowiska są w stanie wprowadzić taką ustawę pod obrady polskiego Sejmu. My jednoznacznie jesteśmy za liberalizacją przepisów, zresztą SLD w latach 90. dwukrotnie je liberalizowało. Niestety było weto prezydenta Wałęsy, potem Trybunał Konstytucyjny pod przewodnictwem konserwatywnego prof. Andrzeja Zolla tę przesłankę dotyczącą względów społecznych odrzucił. Jesteśmy przerażeni tym, że taki fundamentalizm się coraz bardziej w Polsce umacnia. Natomiast jeśli chodzi o to, czy Prawo i Sprawiedliwość będzie naciskane z prawej strony - to już problem PiS. Bedzie się musiało zdecydować, czy idzie bardziej w stronę centrum, czy bardziej daje się uwodzić i szantażować tym swoim skrajnym też niekoniecznie sympatykom, bo zastanawiam się, na kogo głosuje pani Kaja Godek. Być może wcale nie na PiS.