- Konferencja prasowa była na żenującym poziomie, po co robić konferencję, jeśli nie ma się nic do powiedzenia. Ludzie nie lubią takiego krętactwa. Żenujące jest zasłanianie się tym, że to jest wypłacane z wypracowanego przez NBP zysku. Nie zmienia to faktu, że NBP jest instytucją publiczną. Jest zobowiązana do jawności – powiedziała Anna-Maria Żukowska w programie #RZECZoPOLITYCE, komentując sprawę wynagrodzenia dla dyrektorki departamentu komunikacji w NBP Martyny Wojciechowskiej, która - według "Gazety Wyborczej" - zarabia co najmniej 65 tys. zł.
Rzeczniczka prasowa SLD stwierdziła, iż w całej sprawie nie chodzi o to, jaki kolor włosów mają dyrektor departamentu komunikacji, czy szefowa gabinetu prezesa NBP Adama Glapińskiego, ani jak dbają o urodę, ani nawet o to jak wysokie jest ich wynagrodzenie, ale o to za co je otrzymują. - Jakie są ich obowiązki, jak je realizują, jaki zysk ma z tego NBP. To jest najistotniejsze. Nie interesuje mnie jak wyglądają i że są kobietami - podkreśliła Żukowska.