Na Białoruś dotarło już kilkanaście konwojów z najemnikami Grupy Wagnera, a ich liczebność w tym państwie jest szacowana na 3–5 tys. osób. Oficjalnie zadaniem wagnerowców jest szkolenie białoruskiej armii.
Z wypowiedzi Łukaszenki wynika jednak, że mogą oni zostać wykorzystani do prowokacji granicznych przeciwko państwom wschodniej flanki NATO. Choć pojawiły się spekulacje, że najemnicy z rosyjskiej Grupy Wagnera wracają z Białorusi do Rosji, bo Alaksandr Łukaszenka odmówił ich finansowania, to i tak Polska powinna wzmocnić ochronę wschodniej granicy, ale też rozważyć uznanie Grupy Wagnera za organizację terrorystyczną. Może też zabiegać o wypracowanie wspólnego podejścia NATO do tej organizacji. Na razie brakuje jednak takich działań.
Nie może powtórzyć się sytuacja, że białoruskie śmigłowce wlatują nad naszą ziemię i wojsko nic o tym nie wie. Sytuacja jest poważna. Prowokacja z białoruskimi śmigłowcami obnażyła słabość polskiej obrony powietrznej. Żaden tweet ministra Błaszczaka nie spowoduje, że polskie niebo będzie bezpieczne. Całościowy system obrony powietrznej będzie działać dopiero po 2030 roku. Jeśli ktoś mówi Państwu inaczej to mija się z prawdą.
Obecność wagnerowców na Białorusi oznacza poważne zagrożenia dla Polski. Tego nie można negować. Trudno jednak poważnie traktować premiera Morawieckiego, który najpierw podgrzewa atmosferę zagrożenia, a po kilku godzinach bawi się na festynie rodzinnym.
Nie podoba mi się mieszanie Wojska Polskiego do polityki. Ale cała kadencja pana Błaszczaka upływa pod znakiem wprowadzenia brutalnej, bieżącej polityki do wnętrza wojska. Depcze on zasadę apolityczności i apartyjności sił zbrojnych, którą nie bez powodu tak silnie akcentuje nasza Konstytucja.
Co najmniej raz w tygodniu żołnierze Wojska Polskiego robią za tło konferencji prasowych ministra, czyli deklamowanych oświadczeń dotyczących bieżących tematów politycznych, które wygłasza minister podczas pobytu wewnątrz jednostek wojskowych i zakładów zbrojeniowych. A przecież Wojsko Polskie to dobro Narodu, a nie instrument do uprawiania polityki w rękach PiS-u. Apeluję do ministra Błaszczaka o opamiętanie. Dość tej szopki. Wikłanie wojska w bieżącą politykę partyjną zawsze kończy się źle. Dla państwa, dla wojska, dla nas wszystkich. Cywilna kontrola nad Siłami Zbrojnymi oznacza, że zadaniem MON jest określanie celów oraz tworzenie prawnych, finansowych i organizacyjnych warunków do funkcjonowania i rozwoju Wojska Polskiego, a nie robienie z żołnierzy ścianki do występów.
Zadaniem Błaszczaka jako ministra jest wspieranie Wojska Polskiego, a nie przejmowanie roli dowódców i zasłanianie się oficerami, podczas kryzysów. A tak było po odnalezieniu rosyjskiej rakiety pod Bydgoszczą. W przypadku incydentu nad Białowieżą przynajmniej udało się uniknąć zwalania winy przez Błaszczaka na generałów. Jakieś wnioski minister wyciąga. Ale to marna pociecha.
Na pewno wojsko bardziej potrzebne jest na granicy z Białorusią i Rosją niż na defiladzie w Warszawie. Defilada jeśli ma się odbyć powinna mieć wymiar symboliczny. W sytuacji zagrożenia wojsko ma być na granicach, nie w stolicy.
Marcin Kulasek, poseł i wiceprzewodniczący Komisji Obrony Narodowej oraz sekretarz generalny Nowej Lewicy